Kilka lat temu w sierpniu zaproszeni zostaliśmy z moją, wówczas jeszcze tylko, dziewczyną na osiemnastkę jej brata. Imprezka fajna, lokal wynajęty, dokładniej była to taka jakby świetlica, muzyka grała, jedzenia było dużo, a wódki jeszcze więcej. I chociaż mnie to nie dotyczyło, bo na tej imprezie nie mogłem pić, to towarzystwo było bardzo zabawowe, a i moja Ukochana nie żałowała sobie mocnych trunków, korzystając z okazji, że tym razem to ja jestem kierowcą na imprezie. Tańczyliśmy nieustannie, zabawa trwała w najlepsze, a ja myślałem, że dostanę oczopląsu, gdyż mój trzeźwy wzrok rejestrował pewnie otaczające mnie piękne nogi i stopy, niektóre w szpilkach, niektóre w sandałkach, niektóre w balerinkach, a część boso. Było na czym oko zawiesić i chociaż uwielbiam i kocham moją kobietę to nie żałowałem sobie dyskretnych spojrzeń na młode stopy pocące się na zakurzonym parkiecie. Chociaż głównie mój wzrok wędrował na podłogę, gdzie muskając podeszwami parkiet moja dziewczyna tańczyła jak oszalała. Co do niej, to dla mnie była najpiękniejszą kobietą na tej imprezie, biała delikatnie prześwitująca bluzka pozwalała na to by moje spragnione oczy wyłapywały zarys cielistego stanika, a mój mózg serwował mi w wyobraźni projekcję kołysania tych piersi, które tak dobrze znałem i tak bardzo lubiłem. Czarne spodnie rurki przylegały do jej zgrabnych i długich nóg niczym gustowne opakowanie zdradzające bezcenność tego co jest nim okryte, dla mnie była perfekcyjna w każdym calu i od chwili, kiedy zobaczyłem ją pierwszy raz chciałem móc z nią przebywać, oddychać jej zapachem i tulić się do jej aksamitnej skóry jak mały szczeniak, który zachłannie szuka pieszczoty i bliskości. Spodnie te opierały się poniżej kostek na jej stopach, lecz cóż to były i są za stopy. Dla mnie spełnienie marzeń o moim ideale ileż to razy śniły mi się zanim jeszcze ją poznałem, nie zliczę poranków, kiedy zawilgocona w kroku bielizna zdradzała, że znów odwiedziły mnie we śnie i właśnie, wtedy kiedy pierwszy raz ujrzałem je w pełnej krasie, aż zaniemówiłem bo to były te stopy, o których marzyłem, które pieściłem tyle razy wiercąc się w pościeli, lecz tym razem nie były one zrodzone z moich fantazji lecz stanowiły część ciała kobiety, która onieśmielała mnie swoją urodą. I w trakcie tańca spoglądałem chętnie na te stopy, bose, uwięzione w czarnych, skórzanych balerinkach, z których przez wycięcie na palce spoglądały na mnie zalotnie jej paluszki okraszone pomarańczowym lakierem. Podbicie jej stóp wystrzeliwało ponad linię buta pięknym łukiem i wznosiło się aż do ponętnej kostki, który przygryzałem tak wiele razy że ciężko było by mi to zliczyć. Piękne zadbane stopy, bez zgrubień i przebarwień były niemal nieskazitelne, a jedyne oznaki zmęczenia wielogodzinną imprezą przedstawiały się w postaci żyłek wykwitłych na wierzchniej części stopy, dla mnie stanowiły one nie lada gratkę bo moim zdaniem dodawały uroku, a poza tym byłem i jestem miłośnikiem spoconych, bardzo mocno pachnących stóp i wiedziałem, że są w tej chwili właśnie takie one są. Z resztą te buty też bardzo dobrze znałem, nieraz wąchałem je po kryjomu, nieraz na jej rozkaz, wylizując dokładnie wkładki, na krótko po tym jak moja Luba je zdjęła. Lubiłem je wąchać i lizać, kiedy były jeszcze ciepłe i kiedy to właśnie bijące od nich ciepło było świadectwem niedawnej wielogodzinnej obecności boskich stóp mojej Ukochanej w tych butach. Zapach jaki wówczas z nich bił zniewalał moje zmysły i jeden jego wdech sprawiał, że rozrywało mi spodnie, zapach skóry buta i niezwykle intensywna, niemal octowa woń jej stóp, sprawiały, że traciłem nad sobą kontrolę. Ale wracając do imprezy usiedliśmy odpocząć przy stole, reszta jeszcze się bawiła wzmocniona wypitym alkoholem, siedzieliśmy rozmawiając, gdy nagle poczułem podeszwę jej buta przyciskającą moje przyrodzenie do uda, oczywiście reakcja było odwrotna i moja dziewczyna musiała użyć więcej siły aby zatrzymać rosnącego penisa na miejscu. Roześmiała się perliście i powiedziała:
– Ktoś zaraz będzie tańczył z namiotem -,
– E tam, opanuję się – rzekłem, sam w to nie wierząc-,
– Taaaaak? – Spytała przeciągle zalotnym głosem – Ciekawe-.
W tym momencie poczułem zwiększony nacisk na przyrodzenia i piękny zapach tych jedyny stóp dotarł do mojego nosa, spojrzałem w dół i zauważyłem, że moja Luba docisnęła palcami mojego penisa do uda w efekcie czego pięta odkleiła się od wkładki i wysunęła z buta tworząc około 6cm szczelinę, z której w momencie doszedł mnie zapach jej zmęczonych imprezą stóp. Wrażenia zapachowe zostały wzmocnione o wrażenia wzrokowe, jej stopa była mokra od potu i mieniła się w świetle niczym skarb, wyprężona jak w butach na wysokim obcasie stopa miała cudowną lekko zmarszczoną podeszwę. Na ten widok wymiękłem i nie zważając na to czy mnie ktoś widzi pochyliłem się i wziąłem głęboki wdech:
– Starczy Ci tego, idziemy tańczyć.- powiedziała śmiejąc się szczerze moja kobieta, po czym pociągnęła mnie za sobą na parkiet.
Miała rację, tańczyłem z namiotem i nie mogłem skupić się na niczym innym niż jej stopy, a ona rozbawiona sytuacją i wypitym alkoholem z radością ocierała się o moje krocze, trącała je dłonią, a czasami przydeptywała z całej siły moją stopę mówiąc słodko przepraszam. Postanowiłem nie być jej dłużny i w tańcu mocno docisnąłem ją do siebie, a moje ręce zaczęły taneczną wędrówkę po wrażliwych punktach na jej ciele. Oboje byliśmy nieźle rozpaleni i nie wiem czy zrobiła to specjalnie czy nie ale nadepnęła płaskim obcasem balerinki na leżące na ziemi winogrono i okręciła się na nim o 360 stopni, sok trysnął na boki a mizerne szczątki owocu zostały przez nią wdeptanie w parkiet podczas dalszego tańca:
– Chodźmy stąd – powiedziała mi na ucho,
Dwa razy nie trzeba było powtarzać i siedzieliśmy w moim samochodzie całując się wściekle i obmacując bez jakiejkolwiek kontroli nad naszymi rękami:
– Jedżmy gdzieś – usłyszałem i poczułem na karku jej ciężki oddech,
Pojechaliśmy pod las, niedaleko ale było to takie nasze miejsce, na szczęście w zasięgu wzroku nie było nikogo bo nie czekając na nic rzuciłem się nią niczym wygłodniałe zwierze, łapczywie całując jej usta i błądząc rękami po jej piersiach. Jej twarde sutki zdradzały, że to co robię jest w pełni właściwe i akceptowane, moje ręce gładko zsunęły się w jej majtki i zacząłem pieścić ją najlepiej jak tylko umiałem i na ile pozwalała ograniczona przestrzeń mojego niewielkiego auta. Po pewnym czasie jej ciało przeszedł dreszcz i miękko opadła na fotel pasażera. Uśmiechała się lekko spoglądając na mnie z pod przymkniętych powiek, wyglądała cudownie. Po chwili uderzenie w policzek sprawiło, że wróciłem do rzeczywistości:
– Myślałeś, że nie widzę jak się gapisz na cudze nogi? Zwłaszcza Agnieszki, myślisz, że czemu zmusiłam Cię, żeby powąchał moją stopę akurat, kiedy ona na Nas patrzyła? Jesteś mój kundelku i każda ma o ty wiedzieć.
Przyznam, że zatkało mnie trochę, że pozwoliła by inna kobieta zobaczyła co mnie kręci, ale nie miałem czasu na myślenie, bo usłyszałem:
– Wysiadaj z auta i klęknij obok moich drzwi, a ja się zastanowię co z Tobą zrobić, I nie waż się ruszyć – dodała stanowczym tonem, od którego cierpły mi plecy. No tak powiedziałem jej jak kręci mnie jej dominacja, a ona z natury władcza z łatwością przeistaczała się moją Panią. Klęczałem obok drzwi pasażera chyba z 10 minut, w czasie, kiedy ona słuchała muzyki, strasznie bałem się, że ktoś mnie zobaczy, na szczęście była noc i prawdopodobieństwo tego było znikome. Po tym czasie drzwi otworzyły się, a moja dziewczyna miękko opuściła stopy w balerinach na trawę:
– Wiem, że to lubisz więc nie waż się spuścić dopóki Ci nie każę bo inaczej rozjadę Ci małego autem – i roześmiała się złowrogo, po chwili dodając – liż moje buty.
Dwa razy nie trzeba było mi powtarzać, zapamiętale zacząłem jeździć językiem po skórze jej buta zlizując kurz z całonocnych niemal tańców, obracała stopami tak bym nie lizał podeszw, jak zwykle żeby się ze mną spokojnie później całować. Kiedy była zadowolona z efektu, a lakierowana skóra balerin błyszczała w świetle księżyca i znikomym blasku wewnętrznej samochodowej lampki, usłyszałem:
– Zdejmuj mi buty, zębami,
Czekałem cały wieczór by to zrobić, więc niemal z namaszczeniem chwyciłem krawędź obcasa w zęby i zsunąłem buta z piętki, to samo uczyniłem z drugim i kiedy już miałem zdjąć je z palców usłyszałem:
– Stój piesku, dobre pieski wąchają swoją Panią, Ty też tak zrobisz – po chwili dodała – wsadź swój nochal między stopę a buta i oddychaj nosem głośno i mocno.
Pierwszy wdech sprawił, że mnie zatkało, potężny kwaśny zapach spoconych stóp wypełnił całą moją głowę, następne wdechy były łapczywe i szybkie, nie wiem ile ich było, nie wiem co się wtedy działo, oszalałem na punkcie tych stóp i było mi wtedy wszystko jedno czy nas ktoś nakryje czy nie, znaczenie miało tylko to co rozkaże moja Pani. Nie wiem po jakim czasie usłyszałem:
– Dosyć, zsuń mi buty do końca, możesz rękami tylko jednego trzymaj w dłoni – wiedziałem już co ona kombinuje i czekałem na to jak na gwiazdkę z nieba, patrzyłem w górę prosto w jej oczy, była taka piękna i władcza, miała nade mną pełną kontrolę i zdawała sobie z tego sprawę – liż wkładkę kundlu, dokładnie bo ma być czysta.
Kwaśny smak potu i cierpki smak skóry wypełnił moje usta ale lizałem bez szemrania, zapach który dobiegał z gorącego wnętrza balerinki rozpalał mnie do czerwoności tak że chciałem wchłonąć każdą jego drobinkę i niemiłosiernie gimnastykując język chciałem dotrzeć tam gdzie wsiąkał pot z pod jej palców. Rozbawiło ją to i głośno się śmiejąc powiedziała:
– Liż moje stopy pieseczku – miała dobry humor i dobrze się bawiła, nie mówiąc już o tym, że ja byłem w siódmym niebie. Zacząłem jak szaleniec przesuwać językiem po jej bosych stopach, były mokre od potu, a miały być mokre od mojej śliny. Połykałem wszystko, paprochy, kurz, który oblepił mokre stopy podczas tańców, wyczyściłem językiem dokładnie przestrzenie między palcami, które ssałem jak smoczek, a moja piękna Pani obracała stópką i pilnowała, żebym nie opuścić ani kawałeczka. Nie mogłem już wytrzymać, pomimo tego, że nie skończyłem to majtki miałem całe mokre, gdyby to ode mnie zależało spuścił bym się już z 10 razy. W końcu położyła mi obie stopy na twarzy i usłyszałem:
– Ma być Ci dobrze, już!
Nie trwało to sekundy, kiedy potężny dreszcz odebrał mi na chwilę świadomość i opadłem bez sił na trawę u jej stóp. A ona poklepała mnie podeszwą po twarzy, by po chwili powiedzieć:
– Odwieź mnie do domu, kundelku.
Impreza
Posted by