Pani BDSM opowiadania – Mój gospodarz powiedział, że przygotował dla mnie niespodziankę. Kazał mi się wygodnie ubrać, bo jedziemy na łono natury. Byłam pewna, że czeka nas piknik i niezapomniany seks na świeżym powietrzu! Jak bardzo się myliłam..
Jechaliśmy autostradą krajową przez około czterdzieści minut. W pewnym momencie nasz samochód skręcił w Las, na jezdnię. Przez kolejne pięć do sześciu minut. Zatrzymali się, a właściciel powiedział, żeby wyjść. Wziął mnie za rękę i poprowadził do zarośli lasu. Po dotarciu do małego brzegu z piętą słońca właściciel powiedział, że przyszliśmy.
- Rozbierz się, pogratuluję Ci.
Posłusznie rozebrałam się do Bielizny. - Całkowicie, krowa. Całkowicie.
Nie sądziłam, że będzie nazywać mnie krową w dniu moich urodzin..
Wykonałam rozkaz. Pierwsze komary zaczęły krążyć. Poczułam się nieswojo.
Właściciel wepchnął mnie w pierś i po omacku oparłam się o drzewo. Do którego mnie przywiązał. W Koszyku piknikowym nie było wina i pyszności. Była tam Lina. I coś jeszcze. Przywiązując mnie do drzewa, zaczął bawić się moimi cyckami, które wisiały smutno, ponieważ mój Pan ich nie przywiązał. Na początku po prostu uderzył mnie w dojenie. Potem wyjął stos i zaczął uderzać znacznie bardziej boleśnie. Kiedy kolor cycków zmienił się, gdy były posiniaczone, oderwał mnie od drzewa. Kazał stanąć na czworakach. Założyłem obrożę dla psa, zapięłem smycz. - A teraz prezent. Spacer po lesie. Nago. Na czworakach.
Całe ciało do tego czasu strasznie swędziło od ukąszeń komarów. Ale najgorsze było przed nami. Gospodarz ciągnął mnie za smycz przez las i moje piersi, które właśnie przeszły karę, które bolały i były bardzo wrażliwe przylgnęły do gałązek, szyszek, krzewów, kory drzew… to było piekło. Czołgałem się, ciągnąłem tłuste zwłoki po ziemi i płakałem z bólu. Cycki pokryte otarciami, zadrapaniami, małymi czerwonymi ranami. Komary ugryzły 200 razy. Chciałem umrzeć. Prezent się powiódł. - A Ty chciałaś Klasyczne urodziny, świnio? – co? – zapytał właściciel, gdy zbliżyliśmy się do samochodu. – Świnie, krowy i głupie szmaty jak ty nie mają urodzin, rozumiesz, zwierzę?
- Tak, panie.
- A teraz wejdź do bagażnika. Pojedziesz w nim dalej. Zabrudzisz salon.
Kiedy samochód zatrzymał się i otworzyła się klapa bagażnika, zdałem sobie sprawę, że nie przyjechaliśmy do domu.
Właściciel rzucił mi moją lekką sukienkę, bez bielizny i bez butów, kazał rzucić. Włożyłam sukienkę i zaprowadziła mnie do biurowca. Wchodząc do niego weszliśmy do windy, weszliśmy na piąte piętro i po znalezieniu odpowiednich drzwi zapukaliśmy. Drzwi otworzył mężczyzna w średnim wieku. - Cześć! Tak jak obiecałem. Za pomoc przy papierach mały prezent. Posłuszna tłusta krowa. Bawcie się dobrze! Wezmę ją jutro rano. Na wygląd nie zwracaj uwagi, spacer po lesie…
Właściciel odszedł. A ja zostałam. Z koszem piknikowym w dłoniach i oczami pełnymi łez. Wiedziałam, co mnie czeka. - Co za dziwka, w końcu cię wyrucham, w pełni! – I rzucając mi na szyję obrożę psa z kosza z grubsza położył mnie na kolanach.
Kilka sekund później jego spodnie spadły na podłogę. - Ssij kurwa i lizaj mi jaja, lachociągu..
Ja, Cała przygnębiona, wzięłam jego penisa do ust i sudorżno zaczęłam ssać. Był ogromny. Tempo ssania ustawiał za pomocą smyczy i dłoni spoczywającej na karku. Miał mnie bardzo szorstko i głęboko, wnikając mi w gardło, dlaczego łzy płynęły z moich oczu, a ślina płynęła z moich ust. - Tak, kurwa, lachociąg, kurwa.
Kładąc mnie na swoim kołku, starał się jak najgłębiej dostać się do mojego gardła. Po piętnastominutowym ruchaniu zaczął kończyć z krzykiem zwycięzcy w moje gardło. Żołądek wypełnił się spermą. A to, co spadło na podłogę, z jego rozkazu polizałem wszystko językiem i wytarłem cyckami. - A teraz, krowa głupia, wstań przy stole.
A on dobrym kopnięciem dał mi przyspieszenie. Całkowicie upokorzona i psychicznie złamana rzuciłam się na stół i położyłam na nim brzuch, a rękami rozłożyłam pośladki. - Tak, świetne dopasowanie. Więc tutaj. Teraz, dziwko, będę odpoczywał, a Ty będziesz się na mnie nabijał. Rozumiem, że to tłuste gówno?
- Tak, rozumiem. – Co? – przemknęłam i zaczęłam się na niego kłaść.on szarpał mnie za smycz, a ja poruszałam biodrami. Jego jaja Waliły mi w pośladki, a ja jęczałam i mruczyłam z obecności we mnie takiego kutasa. Dziesięć minut później skończył we mnie. Poczułam to od sprężystych uderzeń spermy w moje jelita.
- A teraz suka się wylizuje i możesz trochę odpocząć.
A ja, stojąc przed nim na kolanach, upokorzona, złamana moralnie i fizycznie, z wypływającą z połamanego odbytu spermą i twarzą z rozmazanym makijażem, otrzymałam od swojego oprawcy kolejny rozkaz: - Za trzy godziny pojawisz się pod tym adresem do mojego domu. – i podał mi kartkę ze swoimi współrzędnymi.
Po czym brutalnie wypchnął mnie za drzwi. W kołnierzu.