Lateks fetysz – Posłuchaj mnie, frajerze. Od teraz i przez następne 7 dni jestem twoją absolutną panią. Twarda czarna gospodyni, której musisz bezwzględnie słuchać. Wszelkie niesubordynacje będą karane biczem. Spróbujesz uciec lub zaatakować, rozwalę Cię na kawałki. Teraz jesteś moim białym niewolnikiem. Cały dzień pracujesz na polu, zbierając moją bawełnę. Będziesz źle pracował-kara Bata. Kiedy będę tego potrzebować, wykonujesz moje osobiste rozkazy. Robisz, co każę. Zrobisz źle-kara Bata. Jeśli bicz nie będzie dla Ciebie zbyt skuteczny, użyję innych środków. Każdego wieczoru zlizujesz ze mnie cały pot, który zgromadził się w ciągu dnia, aż do ostatniej kropli. A teraz przygotowałam dla ciebie małą niespodziankę, abyś nie mógł nawet myśleć o swoim żałosnym, śmierdzącym penisie.
Puściła mi gardło, a ja już prawie nieprzytomny upadłem na ziemię.
- Stanął twarzą do słupa-rozkazała wskazując stojący obok niej gruby słup.
Szybko zrozumiałem, że jeśli nie posłucham, dostanę Bat, więc zacząłem wstawać tak szybko, jak to możliwe. Wciąż kaszląc, zatrzymałem się przy słupie plecami do niej. Nagle wyciągnęła ze mnie Spodnie i rozłożyła nogi rękami. Czując lepki dotyk lateksu, zdałem sobie sprawę, że nie mam na sobie majtek. Wtedy usłyszałem brzęk metalu i poczułem ostry chłód na pośladkach i kroczu. Założyła na mnie coś w rodzaju pasa czystości. Jednak to urządzenie było dla mnie trochę małe, co zdałem sobie sprawę, gdy tylko ściągnęła metalowe majtki z boku, przymocowała je małym zamkiem. Jaja były dość mocno ściśnięte, a członek mocno dociśnięty do ciała.
Na jej rozkaz wciągnąłem spodnie z powrotem, chociaż teraz nie siedziały na mnie tak wygodnie, jak do ciężkiej bandury w moim pasie. Potem goniła mnie w pole. Działka wysiana bawełną była po prostu ogromna. Nie mogłem sobie nawet wyobrazić, ile nieszczęsnych niewolników zajęłoby usunięcie z niego całej uprawy. Ale moja … gospodyni nie martwiła się tym pytaniem. Zacząłem zbierać białe owoce bawełny. Siedziała majestatycznie na drewnianym rozkładanym krześle, ustawionym jej na niewielkim wzniesieniu obok upraw. Stamtąd przypuszczam, że mogła zobaczyć całe pole i stale mnie kontrolować.
Oczywiście widziałem, jak zbiera się bawełnę, ale oczywiście brakowało mi umiejętności. Dość nieudolnie bawiłem się roślinami, co jakiś czas upuszczając coś lub przewracając się. Na moje szczęście, jak dotąd jej to nie wkurzyło.
Słońce paliło się tak niemiłosiernie, że już po 10 minutach obficie rozlałem potem z tyłu Krzaki rosnące za mną. Strumienie wydzielającej się wilgoci z czoła zalewały mi oczy, udało mi się tylko wytrzeć twarz rękawem koszuli, który już sam wylewał się potem, podobnie jak reszta ubrań. Szybko zaczęły boleć plecy i ramiona. Nie, wcale nie byłem rohley bez treningu fizycznego. Moje ciało było całkiem dobrze skoordynowane. Na studiach aktywnie ćwiczyłem WF i od czasu do czasu chodziłem do małej siłowni w piwnicy sąsiedniego domu. Ale do takiej pracy ciało najwyraźniej nie jest przyzwyczajone. Ciało już marudziło, ale dopiero zacząłem. Co będzie jutro? Pewnie zamieni mnie biczem w farsz na podłodze, oczywiście nie mogę wstać.
Jednak nie tylko okropny ból i zmęczenie ogarnęły moje myśli, Podczas gdy ja, nieudolnie majstrowałem w rzędach bawełny. W takich momentach, kiedy jesteś zajęty czymś, co nie wymaga szczególnej uwagi i dużych kosztów mentalnych, sama głowa jest zatkana jakimś rozumowaniem innych firm. Miałem je luzem. Myślałem o tym, jak czarni niewolnicy radzili sobie z tak nieznośną pracą. Nie byłbym w stanie nawet spojrzeć na ten widok. To koszmar, a to przeszłość mojego kraju … a ja? Jak skończyłem tutaj, w teraźniejszości? Co mnie do cholery wciągnęło w ten Głuchołazy? Zatrzymałbym się na książkach i tyle. Dlaczego potrzebowałem tych opowieści o potomkach niewolników? I po co przesiadywałem się w nocy do tej Mojej … Pani? To było takie głupie, żeby odpowiedzieć na jakiś skrawek papieru w zasranej toalecie z absurdalną propozycją. Było jasne, że to jakaś podróbka. Nie zabiją, więc zgwałcą. A ten przeklęty pakt. To przez niego wciąż tu jestem. Przeczytaj to i zatrzymaj się na czas, teraz byłbym w mieście, może nawet już wracałem do domu. Do domu … a teraz muszę garbić się nad tą bezwartościową bawełną, aby moja … gospodyni nie wypłukała mi skóry batem. I nie jest jeszcze jasne, co będzie dalej. A co dalej? Czy pozwoli mi odejść za 7 dni, czy kłamie? Nie wiem. Umowa. Czy był tam ten termin? Jeśli tak, pozostaje mieć nadzieję, że ten filkinowski list coś dla niej znaczy.
Nagle z górki rozległ się ogłuszający krzyk czarnej damy:
- Do mnie!
Szybko zareagowałem na to wezwanie i zostawiłem wszystkie narzędzia i torby do zbierania bawełny w polu podbiegł do niej. O dziwo, pierwsza demonstracja jej bicza w akcji zaczęła już rozwijać we mnie pewne psie instynkty.
- Jestem spragniony. Przynieś mi lemoniadę z werandy-zamówiła lekko zrelaksowana, kiedy zatrzymałem się przed nią.
Nie zmuszając się do czekania, natychmiast skierowałem się na werandę domu. Stała tam mała lodówka, otwierając ją, zobaczyłem w niej szklany dzbanek wypełniony wyraźnie lodowatą lemoniadą. Szklanka stała na sąsiednim stoliku. Szybko napełniłem mały pojemnik i chciałem już pobiec z powrotem do … gospodyni, jak myślałem. A może sam wypiję drinka, póki nie zobaczy? Pod takim piekłem chęć zmoczenia gardła była prawie pierwszą rzeczą, o której marzyłem, nie licząc zejścia z plantacji. Krótko mówiąc, pomysł był tak kuszący, że nawet długo się nie zastanawiałem, wziąłem kilka łyków ze szklanki. Po gardle natychmiast przemknął nawet palący chłód. Lemoniada była naprawdę po prostu lodowata. Natychmiast chciałem wziąć kolejny łyk i więcej, ale lepiej osuszyć całą szklankę salwą. I tak się nie dowie. Tak zrobiłem. Wypiłem lemoniadę w szklance, zaktualizowałem i pobiegłem do niej.
Niestety, nawet nie zdawałem sobie sprawy, że zawahałem się, potajemnie pijąc lemoniadę. Ponadto, łykając orzeźwiającą wilgoć, nie zauważyłem, jak bardzo kapałem na spodnie bezpośrednio między nogami. Jednak zdałem sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy znalazłem się tuż przed wściekłym wzrokiem mojej…pani.
Ty pierdolony skurwielu! – wrzasnęła na całe gardło – – odważyłeś się pić moją lemoniadę?! Jesteś żałosnym, bezwartościowym zwierzęciem!
Od razu zeskoczyła z krzesła i chwytając Bicz Ostro uderzyła mnie w rękę, w której trzymałem lemoniadę. Szkło natychmiast upadło na ziemię, a ja krzycząc złapałem się za rękę. Ale to był dopiero początek. Chwilę później poczułem kolejne ognisko piekącego, szalonego bólu pleców. Był znacznie bardziej rozległy, a nawet dokuczliwy ból ręki od razu nie wydawał mi się tak znaczący. Potem kolejny cios, znowu w plecy. Dalej ciosów już nie liczyłem. Ból stał się moim naturalnym uczuciem. Wiłem się na ziemi, krzycząc i szlochając z wrażeń, których nawet nie mogłem zrozumieć. Wszystko to można opisać tylko jednym słowem-ból. Ból, z którym w tym momencie po prostu się połączyłem.
Stopniowo częstotliwość uderzeń zaczęła spadać iw pewnym momencie nagle zdałem sobie sprawę, że się zatrzymała. Po mojej reakcji nie można było tego zrozumieć, wciąż jeż na dole i nie jęczałem, nie płakałem i mruczałem. Po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, że zaczynam przyzwyczajać się do bólu. To nie tak, że opadła, przy liczbie uderzeń, które dostałem, nie byłoby to możliwe. Raczej po prostu przyzwyczaiłem się do tego niezwykłego wcześniej stanu. W ten sposób udało mi się mniej więcej podnieść i zebrać siły, aby przestać marudzić i spróbować w końcu wstać. Wyjące mięśnie z uszkodzoną skórą uparcie oparły się mojemu pragnieniu wstania, ale to było moje ciało, dowodziłem nim.…
- Wstałeś, maniaku? – co się stało? – zapytała piskliwie i wciąż lekko złośliwie.
- Przepraszam, to się więcej nie powtórzy – jąkając się przemyciłem. wydawało mi się, że teraz przeprosiny będą przy okazji, aby ją uspokoić.
Nagle po mojej nodze znów błyskawicznie przeszedł bicz. Nagle osiadłem na kolanie, ale ból po uderzeniu nie był już taki sam jak wcześniej. Oczywiście moje nerwy nadal funkcjonowały, ale pojawiło się nowe uczucie, a raczej uczucie. Przyjemność…?
- Zapomniałeś, jak się do mnie zwrócić, skurwysynu? syknęła złośliwie.
- Przepraszam, moja pani. To się już nie powtórzy. – co? – posłusznie z winną twarzą odpowiedziałem jej.
W tym momencie zdałem sobie sprawę, że poddałem się całkowicie i nieodwołalnie. Jeśli wcześniej nawet w mojej głowie nie mogłem śmiało nazwać jej moją kochanką, teraz uznałem to za plotkę. Co więcej, prawie wierzyłem, że tak jest, a ja jestem po prostu tandetnym niewolnikiem, który musi być posłuszny wszelkim zachciankom mojej pani.
- Tak jest lepiej, chłopcze-uśmiechnęła się uśmiechając.
Wydawało mi się, że czekała na ten moment, czekała, aż sam Uznam jej władzę nade mną, w końcu złamie się pod jej presją. I czekała. Teraz byłem w jej całkowitym bezwarunkowym poddaniu się przez pozostałe 7 dni.
- Chyba chciałeś pić? Myślę, że jestem gotowa Cię upić – powiedziała, uśmiechając się złośliwie, rozpinając mały rozporek na lateksowym garniturze w okolicy pachwiny.
Od razu wiedziałem, co ona oferuje, ale w pierwszych sekundach mózg wciąż sprzeciwiał się posłuszeństwu i myślałem, że odmówię zrobienia takiej obrzydliwości. Jednak już rozłożyła nogi i spojrzała na mnie wyczekująco, wskazując palcem na włochatą pochwę, która pojawiła się w między nogami.
- No dalej, jestem zmęczona czekaniem. Porya lekko odkręcić mój kran… – flirtuje, ale z nutą władzy skinęła na mnie.
A potem pospiesznie czołgałem się do niej, stojąc na czworakach. Nie wiem, co spowodowało tak gwałtowną Uległość. Prawdopodobnie byłem w stanie stłumić otrzeźwiające sygnały pochodzące z wciąż inteligentnej części mózgu i po prostu poddałem się pasji poddania się. Łapczywie przylgnąłem do jej już spoconej i lekko pachnącej cipki. Włosy łonowe wchodziły do ust, ale nic nie zauważyłem, po prostu zamknąłem oczy i przygotowałem się do picia. Strumień uderzył prosto w gardło. Moja pani wyraźnie cierpiała przez długi czas. Wcześniej na pewno nigdy nie próbowałem moczu, a nawet nie mogłem sobie wyobrazić, że kiedyś spróbuję, ale teraz połknąłem go tak nienasycony, jakby znów cieszył się chłodną lemoniadą. Ale urina była ciepła, przyjemna. Ocieplała ściany mojego górala i pędziła dalej w głąb. A ja wszystko połykałem, połykałem i połykałem. Na szczęście moje nagłe pragnienie zbiegło się z wypełnieniem pęcherza pani, a ta, tak jak wczoraj wieczorem, opróżniła go ze słodką ulgą.
Po połknięciu resztek moczu, zgodnie z jej rozkazem, wylizałem jej mięsistą pochwę z resztek moczu i czołgałem się do tyłu. Z zadowoloną twarzą zapięła rozporek.
- Świetnie, psinka. Od teraz będziesz moim osobistym pisuarem, chciwy draniu-chichocząc z pewną dozą zdziwienia powiedziała.
Patrzyłem na nią z wdzięcznością. Nie było już bólu. Była tylko dziwna radość i głęboka, ledwo dostrzegalna przyjemność. Po powrocie na boisko doszedłem do wniosku, że już nawet wcale nie żałuję, że tu trafiłem, choć zaledwie pół godziny temu przeklinałem się za bezgraniczną głupotę.